SCENA 1 ( Na tapczanie siedzi Marcin i czyta. Dzwoni telefon.) M: Słucham? GŁ: Cześć! Idziemy z chłopakami kupować prezenty świąteczne! Załapiesz się? M: Nie chce mi się, znowu mam wydawać pieniądze na jakieś głupoty, nie, nie idę! GŁ: Daję Ci czas do namysłu do szesnastej, będziemy czekać na przystanku! M: Dobra, dobra raczej nie skorzystam, nie mam ochoty wychodzić w taki mróz. GŁ: Ciebie do niczego nie można namówić! Człowieku święta idą, a ty masz takie nastawienie. Pomyśl raz o innych! M: Cześć! (rzuca słuchawką) Mądrala, to co, że święta, wielka Mi rzecz. Co roku o tej porze są święta i co roku to samo: choinki, prezenty i inne takie. Nudne to już jest. (zakłada słuchawki na uszy, usiłuje czytać, zasypia.)
(Do pomieszczenia wchodzi osoba w bieli, rozgląda się, siada obok śpiącego.) Marcin budzi się przestraszony. M: Kim ... jesteś, co tu robisz? A: Przyszłam w odwiedziny! M: Ale… w odwiedziny? Ja Ciebie nie znam! A: Ale Ja Ciebie znam, to wystarczy. M: I co dalej, po co tu jesteś? A: Chcę Cię gdzieś zabrać. M: O nie, nie. Przed chwilą odmówiłem chłopakom z paczki. Poszli kupować prezenty świąteczne, Jakby nie było ciekawszego zajęcia! A: A ty już kupiłeś prezenty, tak? M: Ja, nie i nie będę tego robił, po co? A: Żeby innym zrobić przyjemność. M: Czy ty, aby nie spotkałaś moich kumpli? Mówisz dokładnie jak oni. Daj sobie spokój, nie mam na własne potrzeby, a jeszcze innym będę rozdawał. To już nie modne! A: Nie modne, no tak jak ten świat szybko się zmienia... Ty też zmienisz zdanie M: Jak mnie przekonasz? Pewnie pokażesz mi stajenkę, Betlejem, co? Nie ma co, nie wysilaj się, znam to na pamięć! A: Czy na pewno tak jest? Znikają za zasłoną.
SCENA 2 W oddali widać Betlejem, pasterze śpią. Marcin rozgląda się! M: No ładnie, jak ja wyglądam? Co to jest, co to za miejsce? A to dopiero, ja jestem przecież w Betlejem! K: Śpijże, nie wierć się, wszystkich pobudzisz. (przeciera oczy). A cóż to dla Boga- dyć się pali. Hej wstawajta, wstawajta Szymonie, bo ano cała wieś w płomieniach tonie. Sz: Dyć prawda, gdziesik się pali, ino że dymu nie widać B: A taka się cichość zrobiła po całym świecie, jak w chałupie kiedy matule dziecko ukołysze. K: Słyszyta? ino te ptaszęta ćwierkają jakby na wiosnę! Sz: Oj dla Boga, coś się dzieje, jasność w nocy, choć nie dnieje, niebo całe otworzone, wojska jakieś niezliczone! K: Hej bracia słuchajcie Nic się nie lękajcie To coś wesołego Takie cudne granie I głosów śpiewanie Jak z nieba samego.
( Aniołowie: „Wśród nocnej ciszy”)
Anioł: Panna porodziła boskie dzieciątko W żłobie położyła to niemowlątko W stajni pod Betlejem ono znajdziecie Tam idźcie powitać to Boże dziecię.
(anioł wychodzi)
B: No to chodźmy, prędko bieżmy co możemy to zabierzemy: cielę, capa i barana, aby zanieść go do Pana. K: Masła, sera gomółeczki dla tej świętej panieneczki, a gruszeczki i jabłuszka dla Józefa, dla staruszka. Sz: Weźmy z sobą i multanki, trąby, klarnet i organki. Zagrajmy Mu pieśń wesoło i obróćmy się z Nim wkoło. (taniec) ( pasterze obchodzą widownię) Między dzieci wchodzi diabeł. Wchodzi na scenę i rozgląda się za pasterzami K: Gdzie idziecie Panie? Dziwy się dzieją w tę noc, oj wielkie dziwy! L: Nic takiego nie spostrzegłem! K: Wielka jasność nad Betlejem zaświeciła (pokazuje gwiazdę) L: To pewnie pożar! K: A gdzie tam! Całe niebo rozgorzało. Pożar nigdy tak nie płonie, a do tego aniołowie do nas ze śpiewaniem przylecieli. L: Brr... Aniołowie... Nie może być... Sz: Z tego com w Biblii czytał, z tego co wiem od praojców to pewnikiem. Bóg Mesjasz jeszcze w raju obiecany, na świat przyszedł. Aniołowie: Złego Ewa narobiła, kłopotu Was nabawiła, z wężem w raju rozmawiała, jabłka z drzewa skosztowała i zgrzeszyła. A nie jadła tylko sama, lecz namówiła Jadama, by se także z drzewa tego mimo zakazu Bożego zjadł jabuszko. Za to kłamstwo Jadama zamknęła się raju brama, ale Pan Bóg się zlitował syna zesłać ofiarował, by Was zbawił.
Pasterze: Dziś w Betlejem on się rodzi Z nieba na Ziemię przychodzi Więc go uczcić pospieszajcie, Z Aniołami zaśpiewajcie-po kolędzie
Sz: Co wy na to, Panie? L: Co ja na to? Ha,ha ! Skoro królem jest Mesjaszem w stajni się narodził? Sz: Źle wam z oczu patrzy, Panie? A skąd wy jesteście? L: Moje kraje wszędzie tutaj, w posiadaniu mym i dusze, zaraz jedną zjednać muszę - do Heroda idę.... Nic tu po mnie - dziś wygrałeś Mały Panie-ale jutro Herod dla mnie! Ha,ha,ha. K: Poszedł sobie ... Dziwny typ... Patrzcie gwiazda się zatrzymała nad tamtą stajenką. Idziemy... Ktoś tam jeszcze zmierza.( kolęda: „ Do szopy hej pasterze”.) ( pasterze przed szopką-klękają) Przychodzą trzej królowie, niosąc dary. Królowie: Witaj Zbawicielu-przychodzimy z daleka, by złożyć ci dary: złoto, kadzidło i mirrę - wszystko dla Twej chwały. Pasterze: No dalej, kładita dary dzieciątku. Pokłońta się każdy, nie strachajta się. (wszyscy występujący pozostają w bezruchu).)
A: Ta noc nie będzie już dla Ciebie tylko kolejnym Bożym Narodzeniem- byłeś tam, przeżyłeś spotkanie i możesz zawsze sięgnąć po te wspomnienia! M: Tak. Tak zrobię, dziękuję-może zdążę jeszcze kupić prezenty, jak myślisz? A: Na pewno. Za każdym razem dostrzeżesz w obrazie stajenki coś nowego, innego, bliskiego Tobie, a mały Jezus, co rok będzie tam rodził się właśnie dla Ciebie. Wiersz: (Marcin z Aniołem)
To właśnie tego wieczoru Gdy mróz lśni jak gwiazda na drodze Przy stołach są miejsca dla obcych Bo nikt być samotny nie może To właśnie tego wieczoru, gdy wiatr Mroźnym śniegiem dmucha W serce człowieka i smutne Cicha wstępuje otucha. To właśnie tego wieczoru, od bardzo Wielu wieków, pod dachem tkliwej kolędy
Bóg się rodzi w człowieku.
Osoby: Marcin, Anioł, Pasterze: Kacper, Bartosz, Szymon, Lucyfer, Królowie, chór aniołów.
Autor: Katarzyna Dyrcz ZSS Sułkowice-Bolęcina |